Kiedy myślę o książce Katarzyny Michalczak, to najwłaściwszym słowem wydaje mi się: ważna. Nie przełomowa, wzruszająca czy “boleśnie szczera”, ale właśnie ważna, ponieważ przeczytanie tego niewielkiego tekstu mimowolnie prowokuje pytania o naszą codzienną empatię. O to, jak reagujemy widząc krzyczące na cały sklep dziecko, sąsiada – gbura, który nigdy nie odpowie “cześć” albo syna koleżanki, z którym nikt się nie chce bawić.
Początek określa zamiary:
Matka postanowiła napisać książkę o ich [matki i syna – Radka] relacji, chciała opowiedzieć o niej ze swojej perspektywy, ale uwzględniając też głos syna, zawarła więc w książce jego wypowiedzi.
– “Synu, jesteś kotem” jest więc zapisem wspólnego życia. Od pierwszych myśli o idealnej przyszłości, przez kolejne trudności, frustrację i agresję, aż po nawracające poczucie rodzicielskiej porażki. Patrzymy na matkę, której coraz częściej opadają ręce i na jej syna, który coraz bardziej się oddala. Krążymy z nimi od szkoły, do szkoły, od jednych znajomych, do kolejnych, od leczenia padaczki dietą, po diagnozę: zespół Aspergera.
To wszystko składa się na literaturę dokumentu osobistego1, w której listy do syna przeplatają się z poetyką wyznania, a za chwilą próbują być autobiograficznym świadectwem. Autorka zresztą sama zaznacza:
Mówię o faktach i o uczuciach, o doświadczeniach, które pamiętam. Opowiadam swoją prawdę. Cała moja opowieść jest obtoczona w pysznej panierce miłości, którą dla ciebie mam.
W tym krótkim cytacie doskonale widać, że choć opowieść o Radku stale przywołuje fakty i zdarzenia, to nadrzędną perspektywą jest tu introspekcja. Stawiając w centrum myśli i emocje podmiotka podejmuje próbę rekonstrukcji etapów budowania relacji łączącej neurotypową matkę i nieneurotypowego syna. Dwa odległe światy, próbujące się choćby zauważyć w trudnym, nieelastycznym środowisku.
Małgorzata Czermińska, wybitna znawczyni tekstów autobiograficznych, pisze o takich tekstach:
W wypowiedziach tego typu narrator przypomina „ja” mówiące w poezji lirycznej. Jego postawa bywa niekiedy określana jako egotyczna lub narcystyczna. Proces pisania porównuje się czasem do wiwisekcji, bywa on trudną i ryzykowną pracą samopoznania, prowadzącą do zaskakujących rezultatów. intro- wertywne pisanie bywa rodzajem autoterapii i autokreacji. (…) Zapis autoanalizy nieuchronnie rozszczepia JA na to, które jest analizowane, i to, które analizuje.2
Przywołuję te ustalenia tak dokładnie, by wyjaśnić, na czym polega moje powątpiewanie w absolutną szczerość podmiotki. Kiedy matka Radka pisze, że opowiada swoją prawdę, to zawierzam jej intencjom, ale moją uwagę zwraca wyłożona wprost subiektywność, zawarta w słowie swoją. Zauważenie napięcia pomiędzy tym, co osobiste, a tym co obiektywne, negocjowanie rozmiaru prawdy, jaka powinna być odsłonięta, balansowanie pomiędzy mówieniem o trudzie, a potrzebą podkreślenia miłości, towarzyszyło mi przez większość rozdziałów pisanych z perspektywy matki.
Zupełnie inaczej było w rozdziale napisanym przez Radka – prostym i bezkompromisowym w najlepszym tych zwrotów znaczeniu. W chwili pisania książki Radek ma siedemnaście lat. Jest dosyć pogodny, raczej nie ujawnia emocji, ma koci mood, potrzebuje przyjaciół i jest megaleniwy i co najważniejsze z perspektywy czytelnika: zaciekawia od pierwszego słowa. Gdy opowieść matki zaczyna krążyć wokół powtórzeń, monolog Radka jest jak haust świeżego powietrza. Radek mówi nam, jak to jest być nim. Ile trudności może sprawić pozornie błaha interakcja, ile wysiłku trzeba włożyć w świadome myślenie o emocjach.
Połączenie tych dwóch perspektyw, a przede wszystkim: zaproszenie Radka do redakcji i autoryzacji było w mojej ocenie najlepszą z możliwych decyzji. Zdanie: Nie przeszkadza mi wiwisekcja, przeszkadza mi, że chciałaś się wybielać – jest jednym z najmocniejszych w całej opowieści. To dzięki kwestiom syna proporcje między wyobrażeniem a dokumentem, interpretacją a prawdą przestają być dla mnie istotne i stawiam tę książkę na półce: najważniejsze.
Jako czytelniczka uważam, że jest to tekst warty uwagi. Jako matka – że dla rodziców jest to pozycja obowiązkowa. Kiedy decydujemy się na rodzicielstwo, nie mamy żadnej pewności co do tego, jak ono będzie wyglądało. Nie wiemy, czy i w jakiej mierze świat osób neuroróżnorodnych będzie naszym udziałem. Moralny obowiązek rodzicielstwa, w jakie wierzę, wymaga od nas jednak uczynienia wszystkiego, by przyszłość naszych dzieci była wolna od przemocy. Zrozumienie jej mechanizmów i przyczyn, odłożenie na bok uprzedzeń i wyrobienie nawykowej, empatycznej refleksji wydaje mi się najwłaściwszą drogą.
W tym pomoże nam ta książka i w tym pomoże nam Radek.
_________________________
Katarzyna Michalczak, Synu, jesteś kotem, wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2023
1 Terminem literatura dokumentu osobistego posługuję się za Romanem Zimandem.
2 cyt. Małgorzaty Czermińskiej za: Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny trójkąt. Świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2000, s. 28