Jest to odcinek z najnowszą książką Salmana Rushdiego, esejem autobiograficznym “Nóż”, która to książka jest rzeczą bardzo ciekawą nie tylko z powodów literackich. Ale żeby dobrze oddać kontekst, opowiem trochę o samym Rushdiem, bo być nie wszyscy tego pisarza kojarzą.
Tekst jest skróconą transkrypcją odcinka podkastu. Całość odsłuchaj tu:
Salman Rushdie urodził się w Bombaju, czyli w Indiach, potem mieszkał w Wielkiej Brytanii, a obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Podkreślam tę przynależność etniczną, bo on przez lata był reprezentantem całego pokolenia Indyjczyków i Pakistańczyków, którzy wyemigrowali i wywalczyli sobie nowe życie. Rushdie bardzo szybko dał się poznać jako świetny pisarz, bo już druga powieść przyniosła mu Bookera, był znany, szanowany, wiódł takie celebryckie życie, aż tu nagle wydał kolejną powieść “Szatańskie wersety” i całe jego życie, ale też globalne życie literackie, się zmieniło.
Początkowo nic nie zwiastowało burzy, bo książka została wydana w takim normalnym trybie, była recenzowana, krytykowana, aż tu nagle muzułmanie ogłosili tę książkę bluźnierstwem przeciwko ich religii, były duże zamieszki, palenie książki na stosie, to się działo najpierw w Arabii Saudyjskiej, a chwilę później Iran, czyli państwo walczące z Arabią Saudyjską o pozycję najważniejszego ośrodka muzułmańskiego, wytoczył jeszcze cięższe działa. W Walentynki, 14 lutego 1989 roku ajatollah Chomeini ogłosił fatwę, w której wyłożył, że “Szatańskie Wersety” są bluźnierstwem i wezwał do zabicia każdej osoby zaangażowanej w wydawanie tej książki, z jej autorem na czele.
To spowodowało, że Rushdie wiele lat żył w kompletnym ukryciu, zagrożeniu, z wyrokiem śmierci, który był całkiem realny. Dopiero po 10 latach zaczął się w ogóle pokazywać gdziekolwiek, ale muzułmanie nie odpuszczali i raz na jakiś czas wyznaczali ogromne nagrody pieniężne za jego głowę.
I kiedy się wydawało, że ten kryzys był już zażegnany, bo minęły ponad trzy dekady od fatwy, a Rushdie żył już właściwie normalnie, wydarzyło się coś tragicznego. 12 sierpnia 2022 roku, a więc 33 lata po ogłoszeniu fatwy, Rushdie miał spotkanie autorskie. W pewnym momencie na scenę wbiegł napastnik i wielokrotnie ranił go nożem. To był brutalny atak, zresztą Rushdie miał wtedy 75 lat, a jego napastnik 24, więc można to sobie wyobrazić.
I tak właśnie dochodzimy do książki “Nóż”, której głównym tematem jest właśnie ten atak. Rushdie stara się ustawić to wydarzenie w jakimś kontekście, spróbować odpowiedzieć na pytanie: dlaczego do tego doszło, ale też przejąć kontrolę nad tą narracją. Bo przecież do tej pory to on był zawsze narratorem, głównym gawędziarzem, a nagle stał się tematem nagłówków, serwisów informacyjnych, cudzych wersji tej historii.
I jak ten esej wygląda. Zaczyna się od wspomnienia tego dnia i wydarzeń poprzedzających atak. Rushdie podkreśla, że w tamtym momencie życia był niebywale szczęśliwy, spełniony jako pisarz, bo miał właśnie wydawać nową powieść “Miasto Zwycięstwa”, był zakochany, wszystko się układało. I nagle ten nóż przeciął to szczęśliwe życie.
Rushdie bardzo drobiazgowo opisuje zarówno sam atak, on trwał 27 sekund, niby krótko, ale jak sobie uświadomimy, że w tym czasie można odmówić Ojcze nasz albo przeczytać cały sonet Szekspira i przede wszystkim: kiedy pomyślimy, że stoimy twarzą w twarz z osobą, która chce nas zabić i może przez pół minuty wbijać nam nóż w ciało, to to jest przerażające.
Rushdie bardzo oberwał w tym ataku. Miał poranioną szyję, twarz, brzuch, rękę, a co najgorsze – stracił oko. Dostał głęboki cios w oczodół, nawet gdy o tym teraz mówię, to mnie coś w środku ściska. Tak jak wspomniałam on opisuje to bardzo dokładnie, ale też rzeczowo, nie rozczula się nad sobą. Mamy zarówno opis tych pierwszych, krytycznych dni po ataku, gdy nie było wiadomo, czy on w ogóle przeżyje. Potem cały okres rekonwalescencji, w dwóch różnych szpitalach, a potem ten czas, gdy najgorsze było zażegnane, wrócił do domu i musiał uczyć się funkcjonować na nowo, bez oka, ze znacznym niedowładem ręki, z uszkodzoną wargą, którą ciągle przygryzał, z organizmem, który cały na różne sposoby przypominał mu, jak bardzo został poturbowany.
Mamy tu jednak o wiele więcej niż sam zapis ataku. Rushdie raz po raz sypie aluzjami literackimi, cytatami, nazwiskami innych autorów – i wszystkie te zabiegi są podporządkowane temu, by raz jeszcze podkreślić najważniejsze przesłanie jego książek: to, że słowa mają życiodajną moc. To słowa i możliwość snucia opowieści trzymają Rushdiego przy życiu.
Gdy on leży w szpitalu pod wpływem bardzo silnych leków przeciwbólowych, to ma takie wizje, że wszystkie budynki są tworzone z liter. Gdy przywołuje inne teksty kultury, to raz po raz zwraca naszą uwagę właśnie na moc słowa. Na przykład wspomina mit o Orfeuszu, śpiewaku i poecie, który został rozszarpany przez Menady, a pomimo tego jego głowa i lutnia wciąż unosiły się na rzece i Orfeusz śpiewał pieśń. Ten mit ma nam przypominać o tym, że słowa, opowieści są potężniejsze od śmierci.
Inny przykład w tym samym nurcie to jego ostatnia powieść, swoją drogą świetna, bardzo ją Państwu polecam, bo tam widać całą bujność wyobraźni Rushdiego. Powieść nosi tytuł “Miasto Zwycięstwa”, jej główną bohaterką jest Pampa Kampana, ona tworzy miasto, za pomocą magicznych nasion i szepcze do ucha ludziom ich własne historie, wspaniała metafora życiodajnej siły słowa. I ta powieść kończy się zdaniem, że tylko słowa są zwycięzcami. Tylko one tak naprawdę przetrwają.
I ten motyw patronuje tej książce, przez co sam “nóż” ma wielorakie znaczenie. Bo jest oczywiście narzędziem, które w zależności od naszych intencji, może być narzędziem zbrodni, ale równie dobrze może być narzędziem do krojenia tortu…
Na dalszą część zapraszam do podkastu.